24.08.2012

Ludzie: Ujek Stasek

Świat to jedna wielka globalna wioska. A już na pewno świat podtatrzański. Bo ujka Staska znają chyba wszyscy, a jeżeli nie to jestem prawie pewna, że każdy minął tą postać gdzieś na szlaku lub stoku.

Moje pierwsze zetknięcie z tą jakże barwną postacią nastąpiło w 2000r. Nieistniejący już wyciąg w Brzegach koło Bukowiny Tatrzańskiej i ten nieduży, śmieszny pan, z wąsami, uczący dzieci jazdy na nartach. Pomimo, iż mieściłam się jeszcze w kategorii dziecięcej nie zostałam uczniem ujka Staska tylko jego syna Łukasza (jak po latach zaczęłam podejrzewać mój instruktor mógł być może 3-4 lata starszy ode mnie.. ale i to nie koniecznie), jednak ujek Stasek cały czas przewijał się gdzieś na stoku.

Któregoś pięknego dnia szczęka mi opadła na śnieg i długo nie chciała wrócić na swoje miejsce. Moje zdziwienie spowodowane było pojawieniem się snowbordzisty w pełnym stroju góralskim (no może brakowało kierpców ale te zastępowały twarde buty snowbordowe). Na trasie pojawił się, nikt inny, tylko sam Ujek Stasek śmigając na, jeśli pamięć mnie nie myli, różowej desce snowbordowej. Podpierając się ,niczym narciarz kijkami, dwoma ciupagami szusował prędko w dół. Chyba nikt nie mógłby sobie odpuścić zdjęcia z taką postacią.

Następnie przez kilka lat moje umiejętności, najpierw narciarskie później zaś snowbordowe, szlifowałam podczas zimowych koloni na Słowacji, jednak jako już prawie pełnoletnia osoba wróciłam na Brzegowskie stoki. A tam nie zmiennie królował ujek Stasek z Łukaszem. Jaką że radością dla mnie było gdy zostałam rozpoznana, następnie zaś uznana za nie największą łamagę na  stoku. Krótkie chwile w kolejce do wyciągu lub podczas spożywania rozgrzewającej gorącej czekolady poświęcone były innym zagadnieniom działalności człowieka instytucji jakim jest Ujek Stasek. To mniej więcej wtedy narodziło się marzenie przejścia Orlej Perci oraz podziwiania Tatr z Mnicha (marzeń wciąż w pełni nie zrealizowanych).

Latem tego samego roku, zaś trafiłam w mój ulubiony podtatrzański region w terminie gdzie moja Gdańska znajoma właśnie zakończyła kurs szkoleniowy w schronisku na Głodówce i pozostawała jeszcze tydzień abyśmy mogły poeksplorować Tatry razem. Jakże się ucieszyłam gdy okazało się, że podczas jej zorganizowanej cześci wakacji przewodnikiem grupy był ujek Stasek. Dzięki temu nastała możliwość powymieniania się doświadczeniami związanymi z tą jakże sympatyczną osobą.

Jakież było moje zdziwienie i radość gdy spotkałam tego człowieka w tym roku na opisywanym przeze mnie uprzednio szlaku z Kir na Halę Ornak,  również dla tego, że bezproblemowo zostałam rozpoznana. Gdzie dzięki odnowionej znajomości może w końcu uda mi się zrealizować moje marzenie o Mnichu. 

Zaś jeszcze bardziej szczęka mi opadła gdy po powrocie do chaupy wujki stwierdzili, że i oni znają ujka Staska bo przez jakiś czas był on nauczał plastyki w szkole w Bukowinie Tatrzańskiej.

Tak.... Wszyscy znają ujka Staska!!
 


fot.  by Gosiaczek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz